folią.

  • Chociemir

folią.

13 August 2022 by Chociemir

- Kłamiesz. Odwróciła się bez słowa w stronę lodówki i wyciągnęła z niej płat mięsa oraz warzywa. Położyła je na stole. Nie znali się na tyle dobrze, by dyskutować o jej przeszłości. Zresztą nie chciała się skarżyć. Są lepsze sposoby na spożytkowanie energii, pomyślała, umieszczając mięso w marynacie, po czym włożyła je z powrotem do lodówki. Pokroiła warzywa. Cały czas czuła jego obecność. Jakby stała blisko ognia. - Gapisz się na mnie - stwierdziła bezceremonialnie. - Skąd wiesz? Czyżby go widziała, tylko nie chce się do tego przyznać? -Czuję to. -I co to za uczucie? - zapytał. Laura zamarła. Te proste, choć wymruczane cicho słowa, były poruszające. Serce Laury zaczęło łomotać jak oszalałe. -Coś w rodzaju inwazji. - Wrzuciła warzywa do miski. -Nie jest to miłe. - Zalała warzywa zimną wodą, po czym wstawiła je do lodówki. -Jesteś zabójczo piękna, Lauro. Jaki mężczyzna byłby w stanie oderwać od ciebie wzrok? Na pewno to wiesz. -Tak, zdaję sobie sprawę z tego, że dla wielu ludzi ważny jest wygląd - wyszeptała w chwili, gdy zadzwonił timer. -Ja też - powiedział z goryczą. -No to coś nas łączy. Wyjęła ostatnią blachę z piekarnika, odstawiła ją na piecyk i odwróciła się. Zniknął. Jakby w twarz dmuchnął jej zimny wiatr. Zniknął. - Ale ja też tego nie lubię, panie Blackthorne! - zawołała za nim. Cisza. Richard Blackthorne robi, co chce. Guzik go obchodzi reszta świata. Richard zszedł schodami kuchennymi, żeby odnieść do kuchni naczynia po kolacji. Umył je i postawił na suszarce. Wychodząc, wziął ciastko z talerza stojącego na środku stołu. Żując je, przeszedł przez jadalnię, zmierzając do biblioteki, gdy nagle zmarszczył brwi, czując powiew balsamicznego powietrza. Wszedł do salonu i stanął jak wryty. Laura była na tarasie. Oszklone drzwi stały otworem, wpuszczając do środka bryzę. Ręce oparła na barierce. Zielony szlafrok wybrzuszał się za nią niczym rycerski sztandar. Patrzyła w niebo, na którym nie było dzisiaj księżyca. Na dole morze rozbijało się o brzeg. Jedynym źródłem światła były reflektory umieszczone z boku domu. Richard mógłby przysiąc, że patrzy na anioła. Wiatr rozwiewał jej kasztanowe włosy, unosił je do góry razem z firankami wiszącymi w oszklonych drzwiach. - Czy to nie fantastyczne? - zapytała. Zesztywniał. Został złapany w pułapkę we własnym domu. - Prawda? - dopytywała się, obracając się nieco, żeby na niego spojrzeć. Nie widziała go wyraźnie, bo źródło światła było za jego plecami. - Lubisz taką pogodę? - zapytał.

Posted in: Bez kategorii Tagged: dzieci colina farrella, oryginalne prezenty dla przyjaciółki, data urodzenia znak zodiaku,

Najczęściej czytane:

a. Ostrożnie, żeby nie ...

narobić hałasu, podkradła się pod drzwi salonu i przylgnęła do ściany. – Nie możemy nic więcej zrobić – usłyszała głos ojca. – Musimy po prostu... wierzyć, że Danny wyjdzie z tego. ... [Read more...]

tym, co musiała teraz zrobić.

Epilog Dwa tygodnie później Gdy Rainie schodziła po schodach gmachu sądu w Cabot, świeciło słońce. Miała na sobie ... [Read more...]

32

Sobota, 20 maja, 16.48 Danny był wykończony. Długo po wyjściu Rainie leżał na łóżku, zwinięty w kłębek, wpatrzony w jeden punkt na podłodze. Powiedział wszystko. Nie powinien był, ale ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 www.fabrykapiekna.wroclaw.pl

WordPress Theme by ThemeTaste