chłopięcym, rozbrajającym uśmiechem i wkładając ręce w kieszenie
dżinsów. - Tak sobie razem żartujemy - Skoro tak mówisz - powiedziała Milla z powątpiewaniem. - Minutę temu o mało nie zginąłeś z jej ręki. an43 119 - Eee tam. To pacyfistka, ona nie stosuje przemocy - Naprawdę chcesz się przekonać? Rób tak dalej, a masz szansę. - Zaufaj mi - mrugnął Brian. - Co powiedziałaś pani Hatcher? Wychodząc z biura, wyglądała jak człowiek szykujący się do wojny - Przekonałam ją do założenia nowego konta w banku i do wizyty u prawnika. - Dzięki Bogu! - odezwała się Joann. - Powinna była zrobić to od razu, gdy tylko przekonała się, że facet zabrał połowę pieniędzy. - Wtedy jeszcze nie była w stanie. Musiała wyjść z pierwszego szoku, żeby w ogóle móc słuchać mądrych rad. - Mam nadzieję, że gość pokornie wróci za parę miesięcy z podwiniętym ogonem i dowie się, że od dawna jest rozwiedziony - parsknął Brian. - Kawał zasrańca. - Amen - Milla westchnęła, ogarniając wzrokiem stertę papierów na biurku. - Umówiłam się na lunch z Susanną, chyba że coś tu wyskoczy. Jak tam sytuacja? - Pod kontrolą. Z samego rana zmobilizowałam grupę w Vermont: szukali starszej pani z alzheimerem, która wyszła sobie z domu i ruszyła w niewiadomym kierunku. Znaleziono ją po godzinie. Są jeszcze studenci, którzy wybrali się na wycieczkę w Sierra Nevada i nie wrócili do domu w ustalonym czasie. Organizuję ludzi. - Jak bardzo się spóźniają? - Jeden dzień. Mieli wrócić wczoraj wieczorem, ale nie pojawili się. Rodziny nic nie wiedzą. an43 120 - Miejmy nadzieję, że wystarczy im rozsądku, by trzymać się razem. I że żadnemu nic się nie stało. I że ktoś z nich pomyślał, by przed wyjazdem zdradzić trasę wycieczki rodzicom lub przyjaciołom. Milla nigdy nie mogła zrozumieć, jak ludzie wybierający się na wyprawę w jakąś dzicz mogą nie powiedzieć nikomu, dokąd jadą. Opowiedziała swoim ludziom o nowym sponsorze z Dallas, o obiecanych nowych komputerach. Potem usiadła przy biurku, aby przekopać się przez górę papierów. Godzinę później do biura zajrzała Olivia, by o coś zapytać. Milla skorzystała z okazji: - Jeśli zaczepki Briana zbytnio cię denerwują, daj znać. Poradzimy coś. - Dam sobie z nim radę - uśmiechnęła się Olivia. - Nie, naprawdę nie ma o czym mówić. On myśli, że strasznie mnie wkurza to, co on bredzi... a ja bawię się jego kosztem. Kiedy wreszcie przestanie pajacować i dojrzeje do zaproszenia mnie na randkę, już ja nad nim popracuję. Szybko zapomni o głupotach. Randkę? Milla spojrzała na Olivię ze zdziwieniem. O co tu chodzi? - Przecież to były żołnierz - parsknęła. - Konserwatysta!